Wierszyki matematyczne


 "Dojrzałe owoce"
 Spadła gruszka do fartuszka
 a za gruszką dwa jabłuszka
 a śliweczka spaść nie chciała
 bo śliweczka nie dojrzała!

 "Dwa razy dwa" - Brzechwa Jan
 Niech mi powie, kto ma chęć
 i kto chce być ze mną szczery,
 czy dwa razy dwa jest pięć,
 czy dwa razy dwa jest cztery?
 Kot zamruczał: "Chyba kpisz,
 czy to dla mnie jest robota?
 Mnie obchodzi jedna mysz,
 a rachunki - nie dla kota".
 Pies wykonał dziwny ruch:
 "Ja nie jestem na usługi!
 Umiem liczyć, lecz do dwóch".
 Po czym warknął raz i drugi.
 Koń powiedział jednym tchem:
 "Łeb mam duży, lecz ubogi.
 I to tylko dobrze wiem:
 każdy koń ma cztery nogi".
 Wół najpewniej z nich się czuł,
 rzekł: "Sprawdziwszy cztery kąty,
 stwierdzam fakt, że jako wół
 w mej oborze jestem piąty."
 Kogut zapiał: "Ja mam raj -
 macham tylko pióropuszem,
 lecz nie znoszę przecież jaj,
 a więc liczyć też nie muszę".
 Rzekła kaczka: "Kwa-kwa-kwa,
 z dziećmi chadzam na spacery,
 mam ich tu dwa razy dwa,
 czyli mam kaczątka cztery".

 "Dziesięć piłek" - Łada - Grodzicka Anna
 Kup mi tato piłkę
 prosi Krzyś.
 Dobrze synku, chodź do sklepu
 - kupimy ją dziś.
 W sklepie bardzo trudny wybór,
 - tyle piłek jest...
 A co jedna to ładniejsza...
 Na pierwszej jest pies,
 na drugiej kaczki,
 na trzeciej szlaczki,
 czwarta jest w kratki.
 A piąta w kwiatki.
 Szósta ma kółka,
 na siódmej mknie jaskółka,
 ósma ma wiatraki,
 a dziewiąta ptaki.
 Na największej dziesiątej jest miś,
 właśnie tę wybrał Krzyś.

"Dziwny pies" - Wawiłow Danuta
 Jeden, dwa,
 jeden, dwa,
 pewna pani
 miała psa.

 Trzy i cztery,
 trzy i cztery,
 pies ten dziwne
 miał maniery.

 Pięć i sześć,
 pięć i sześć,
 wcale lodów
 nie chciał jeść.

 Siedem, osiem,
 siedem, osiem,
 wciąż o kości
 tylko prosił.

 Dziewięć, dziesięć,
 dziewięć, dziesięć,
 kto z nas kości
 mu przyniesie?

 Może ja?
 Może ty?
 Licz od nowa -
 raz, dwa, trzy...

 "Jak biedronka zgubiła kropki" - Chotomska Wanda
 W poniedziałek bardzo rano
 Pierwsza kropka wpadła w siano.

 Drugą kropką wiatr we wtorek
 Grał w siatkówkę nad jeziorem.

 W środę kos dał swoim dzieciom
 Do zabawy kropkę trzecią.

 W czwartek czwarta z siedmiu kropek
 W świat ruszyła autostopem.

 Piąta kropka w piątek rano
 Wpadła w studnię cembrowaną.

 Szóstą kotek wziął w sobotę
 I nie oddał jej z powrotem.

 A siódma przy niedzieli
 Spadła w mieście z karuzeli.

 "Kotek się uczy" - Szuchowa Stefania
 Dość już figlów. Nasz kocina
 pierwszą klasę dziś zaczyna.
 Ogon? Ogon jeden mam,
 policzyłem sobie sam!
 Nosek - jeden. Łapką czuję.
 Teraz uszy porachuję.
 Dwa mam uszka! Myję dwa,
 więc odpowiedź nie jest zła.
 Przytulę się do kanapki
 będę teraz liczył łapki.
 Jedna, druga, trzecia, czwarta...
 Ta odpowiedź szóstki warta!
 Dość już mam tych kocich psot.
 Jestem uczeń a nie kot!

 "Kto powie?" - Czerkawska Maria
 Przez sad idzie mały Maciuś
 śmieje się do słonka,
 a tu pac - czerwone jabłko
 rzuca mu jabłonka.

 Podniósł jabłko idzie dalej
 a w tem obok dróżki
 pac, pac - co to - stara grusza
 zrzuciła dwie gruszki.

 Podniósł Maciuś żółte gruszki
 bardzo jest szczęśliwy
 znów pac, pac, pac - trzy śliweczki
 spadły z gęstej śliwy.

 Niesie Maciuś jabłko, śliwki,
 gruszki co się złocą.
 - Kto z was Maciusiowi policzy
   ile ma owoców?

 "Kwiaciarka" - Śliwa K.
 Proszę państwa! Bardzo proszę!
 Mam tu kwiatów pełne kosze.
 Jeden narcyz, dwie konwalie,
 trzy stokrotki ... a każdy jak malowany.
 - I co dalej?
 Cztery żółte tulipany ...
 Pięć irysów fioletowych
 i goździków pięć różowych.
 Mam trzy bratki kolorowe,
 oraz siedem pięknych róż.
 Dziesięć fiołków - także mam.
 Chodź, proszę policz sam.

 "Liski" - Chotomska Wanda
 Cztery małe, rude liski
 piły mleko z jednej miski.
 Jeden lisek z drugim liskiem
 powsadzały łapki w miskę.
 Trzeci lisek z czwartym liskiem
 weszły w miskę z wielkim piskiem.
 I wylały mleko z miski
 cztery małe rude liski.

 "Muchomor" - Szayerowa Halina
 Dziś muchomor nie w humorze:
 - Czym się martwisz muchomorze?
 - Wiatr mi zerwał plamkę białą,
   nie wiem ile mi zostało?

 Dziś muchomor jest w humorze:
 - Czym się cieszysz muchomorze?
 - Wiatr mi oddał plamkę białą,
   policz czy ich nie za mało!

 "Pisanki" - Aleksandrzak Stanisław
 Dzieci obsiadły stół i malują pisanki:
 pierwsza - ma kreski,
 druga - ma kółka złote,
 trzecia - drobne kwiaty,
 czwarta - dużo kropek,
 piąta - srebrne gwiazdki,
 szósta - znów zygzaki,
 siódma - barwne kwiaty jak astry lub maki,
 ósma - wąskie szlaczki z zieloniutkich listków,
 dziewiąta - największa - ma już prawie wszystko:
 i kropki, i zygzaki, i paseczków wiele,
 i czarwień, i złoto, i błękit, i zieleń,
 i piękne gwiazdy na jajku ktoś posiał,
 dumne były z niego Hania i Małgosia...

 "Rachunki na wesoło" - Szayerowa Halina
 1, 2, ..., 9, 10
 wszystko można, co się zdarzy,
 porachować, zmierzyć, zważyć.
 Ile wody mieści morze?
 Ile nasion w pomidorze?
 Ile góra ma kamieni?
 Ile drzwi jest w naszej sieni?
 Ile kotów w kamienicy?
 Ile latarń na ulicy? ...

 1, 2, ..., 9, 10
 wszystko można, co się zdarzy,
 porachować, zmierzyć, zważyć.
 Ile łapek ma kurczatko?
 Ile oczek ma myszątko?
 Ile kątów w pokoiku?
 Ile jabłek w tym koszyku?
 Ile palców rączka ma?
 Ile nóżka palców ma?
 Ile w parku jest ławeczek?
 Ile nóżek ma stołeczek?
 Ile szklanek jest w tuzinie?
 Ile nóg ma świerszcz w kominie?

"Trójkątna bajka" - Wawiłow Danuta
 Była raz sobie skała
 bardzo dziwna, TRÓJKĄTNA,
 stał na tej skale pałac,
 bardzo dziwny, TRÓJKĄTNY.
 W pałacu tym na tronie
 bardzo dziwnym, TRÓJKĄTNYM,
 zasiadał król w koronie
 bardzo dziwnej, TRÓJKĄTNEJ,
 i patrzył z okna wieży
 bardzo dziwnej, TRÓJKĄTNEJ,
 na dzielnych swych rycerzy
 bardzo dziwnych, TRÓJKĄTNYCH.

 Aż kiedyś raz dworacy
 na szczerozłotej tacy
 przynieśli mu śniadanie
 wykwintne niesłychanie -
 a było to nieduże
 zwyczajne jajko kurze,
 bardzo dziwne,
 OKRĄGŁE!

 I krzyknął król:
 "No wiecie!
 Toż to prawdziwa bajka!
 Pomyśleć, że na świecie
 są takie cudne jajka!
 Więc niech mi odtąd wszędzie
 OKRĄGŁYM wszystko będzie!"
 Dworacy - nieboracy
 zabrali się do pracy
 i w ciągu jednej chwili
 jak kazał, tak zrobili.

 I odtąd stała skała
 bardzo dziwna, OKRĄGŁA,
 a na tej skale pałac
 bardzo dziwny, OKRĄGŁY,
 w pałacu zaś na tronie
 bardzo dziwnym, OKRĄGŁYM,
 zasiadał król w koronie
 bardzo dziwnej, OKRĄGŁEJ,
 i patrzył z okna wieży
 bardzo dziwnej, OKRĄGŁEJ,
 na dzielnych swych rycerzy
 bardzo dziwnych, OKRĄGŁYCH.

 "Trudny rachunek" - Tuwim Julian
 Szły raz drogą trzy kaczuszki,
 grzecznie, że aż miło:
 pierwsza biała, druga czarna,
 a trzeciej nie było.

 Na spotkanie tym kaczuszkom
 dwie znajome wyszły:
 pierwsza z krzaków, druga z sieni,
 trzecia prosto z Wisły.

 Aż tu jeszcze jedna idzie,
 bardzo wesolutka,
 idzie sobie, podskakuje,
 a ta druga - smutna.

 Siadły wszystkie na ławeczce,
 wtem dziewiąta krzyczy:
 "Pięć nas było a jest osiem!
 Kto nas wreszcie zliczy?"

 Na to mówi jej ta trzecia
 "Sprawa bardzo trudna.
 Wyszłam pierwsza, przyszłam szósta,
 teraz jestem siódma!"

 I nie mogły się doliczyć,
 nic nie wyszło z tego,
 więc do domu, choć to kaczki,
 wróciły gęsiego.

"W ptasiej stołówce" - Gellnerowa Danuta
 Przyleciało wróbli sześć,
 zaczynają obiad jeść.
 Jeden ziarno dziobie,
 chwali przysmak sobie.
 Drugi na talerzu
 skubie bułkę świeżą,
 trzeci okruszynki
 wybiera ze skrzynki.
 Czwarty, piąty ptaszek
 dziobią zgodnie kaszę.
 Szósty głową kręci,
 na nic nie ma chęci
 i widać po minie,
 że był gdzieś w gościnie.

 "Zabawa z cyframi" - Riolo Elettra
 Oto jeden nosorożec.
 Z czego żyje - trudno orzec.

 Dwie żabki
 dla rozrywki grają w łapki.

 Trzy gąski
 przeszły gęsiego po mostku wąskim.

 Cztery króliczki mają co rano
 białe policzki marchewką wypchane.

 Pięć żółwi poszło na spacer
 w żółwim tempie pokonują trasę.

 Sześć owieczek trawą się pasło.
 Wolałyby chyba bułeczki z masłem.

 Siedem motyli fruwa nad łąką,
 wiatr szumi w trawach i świeci słonko.

 Osiem myszek z dziurki zerka
 czy się nie uda skubnąć serka.

 Dziewięć biedroneczek drzemie w cieniu róży.
 To upał lipcowy tak bardzo je znużył.

 Dziesięć świnek
 matka i jej córki,
 bawią się w chowanego
 z małym kangurkiem.

 "Zero" - Brzechwa Jan
 Toczyło się po drodze:
 "Z drogi, gdy ja przechodzę!
 Ja jestem sto tysięcy,
 a może jeszcze więcej".

 Folgując swej naturze,
 wołało: "Jestem duże!"
 Pyszniło się nad światem,
 że takie jest pękate.

 Mówili z cicha;
 "Ma brzuch, a brzuch to pycha"
 i później dopiero
 spostrzegli, że to zero.