Pagaczewski Stanisław "Odlot szpaków" Papuzińska Joanna "Barwy narodowe" Pawlikowska-Jasnorzewska Maria "Sałatka" "Wiercipięty" Piechal Marian "Przekręcalski" Pisarski Roman "Wiersz z ą i ę" Polakowski Andrzej "Występy i występki" Pollakówna Joanna "Berek" |
Porazińska Janina "Gałgankowa laleczka" "Szyła baba worek" Prymos R. "Nasza mama jest poetką" Przeczek W. "Pani Jesień" Przemyska Anna "W grzybowym lesie" Przewoźniak Marcin "Bieg przez płotki" "Drogowskazy" "Znaki drogowe" Przyłubscy E.F. "Nie noszę do szkoły" Przymus Ryszard "Jeszcze troszeczkę lata..." "Teatrzyk cieni" "Wielkanoc" |
Pagaczewski Stanisław
"Odlot szpaków"
Halo, czy biuro LOT-u?
Kasa biletów do samolotów?
Tu mówi szpak.
Proszę? Ach tak, prawdziwy szpak!
Nie człowiek,
lecz ptak.
Chodzi o to,
że zbliża się koniec lata,
a o tej porze
ochotę mamy na podróże do ciepłych części świata,
za jakieś ciepłe morze...
Ile będą kosztować bilety?
Co pani mówi? O RETY!
To przecież fura pieniędzy!
Prawdę mówiąc, nie mamy ani złotówki,
bo skąd by szpaki miały wziąć tak wielką ilość gotówki?
Jeśli się jednak zgodzicie, to zapewnić was mogę,
że będziemy pięknie spiewały, i to przez całą drogę.
To będzie nasza zapłata
za bilety lotnicze do ciepłej części świata.
Zgoda?
Dziękuję bardzo w imieniu szpaczego stada.
Aha, czy bedziemy miały w drodze co jeść?
Mówi pani, że wszystko w porządku?
To ślicznie,
raz jeszcze serdecznie dziękuję. A więc do jutra!
CZEŚĆ!
Papuzińska J.
"Sałatka"
Już się jesień rozminęła z latem.
Przyszła pora na kolacje pstrokate.
Synowie i córki!
Siekajcie ogórki,
selery i pory,
marchew, pomidory
w drobniusieńką kratkę.
Zrobimy sałatkę.
"Wiercipięty"
Dla wiercipięty
- zbędne zachęty!
Tylko w świat go puść!
On powędruje uśmiechnięty,
przez drogi, ścieżki i zakręty,
choćby mu nawet wiercił pięty
siedzący w bucie gwóĄdĄ.
Pawlikowska-Jasnorzewska Maria
"Barwy narodowe"
Biało-krwawy,
krwawo-biały, lniany
opatrunku, który zwiesz się: sztandar,
coś się z wielkim krwotokiem uporał!
Wiatr rozwija ten dokument rany,
wznosi w górę bohaterski bandaż,
tę pamiątkę,
ten dług
i ten morał.
Piechal Marian
"Przekręcalski"
Jeden bardzo śmieszny chłopak
wymawiał wszystko na opak.
Każdy wyraz, każde słowo
przeinaczał swą wymową.
Według niego abecadło
winno zwać się przekręcadło,
tak samo jak harmonijka
winna zwać się grajmonijka.
Gdy do niego kto zagadał,
on jak echo odpowiadał.
Na przykład: - Stąpaj schodami.
On na to: - Schoduj stopami.
Mówią: - Nie machaj rękami.
To on: - Nie rękuj machami.
Żadnego uszanowania
nie miał dla cudzego zdania.
Nigdy się nie zastanawiał,
gdzie było "r" on "ł" wstawiał.
Jeszcze gorsze tworzył brzmienia
gdy "r" na "l" zamieniał.
Wreszcie taka jego praca,
że wyrazy całe skracał.
Nagle umilkł.
Smutny siedział,
bo nie wiedział,
co powiedział.
Pisarski Roman
"Wiersz z ą i ę"
Zabawiano się raz grą,
kto odnajdzie słówko z "ą".
Jaś napisał słówek rząd,
a więc:
mąka, łąka, prąd,
kąt, sąsiadka, bąk, bąbelek.
Nie dał się zawstydzić Felek.
Tak napisał:
Mądry zając
przed pogonią uciekając
krążył, krążył pod Dąbrową,
w głąb jej umknął
z całą głową...
Staś powiedział: - A ja chcę
znaleĄć słówka z samym "ę".
Więc w zeszycie pisać będę:
Bęc, bęc, bęc, bęc bębni bęben.
Co to będzie, co to będzie,
gdy się zlęknie gęś na grzędzie?
Gęś przysiędzie grzędę tę
będzie gęgać gę, gę, gę.
Udały się rymy gęsie
a klasa ze śmiechu się trzęsie.
Polakowski Andrzej
"Występy i występki"
Rodzice na bal się wybiorą,
bo imprez ostatnio jest sporo
i dźwięczą muzyką lokale
jak zwykle, co rok, w karnawale.
Ja także w najbliższym mam planie
i gry i zabawy, i taniec,
i chciałbym na balu się znaleźć,
bo zwyczaj ten trwa w karnawale.
Występy te będą udane
gdy najpierw zostanę Batmanem
i dzieciom pokażę swój talent,
co zdarza się też w karnawale.
Płaszcz czarny i maskę założę
i może nie skończy się gorzej
(gdy zacznę swój lot na regale),
niż zwykle, co rok, w karnawale.
Pollakówna Joanna
"Berek"
Kto to właściwie jest Berek?
CVzy to chłopiec? Pies? Czy kot?
Pogoni mnie w pole szczere?
Każe mi przesadzić płot?
Każe przepłynąć przez rzekę?
A jeśli mu nie uciekne?
A jeżeli mnie schwyta?
- O! Już schwytał! Już o nic nie pytam!
Teraz ja jestem Berek, nikt inny!
Uciekajcie chłopcy i dziewczyny!
Porazińska Janina
"Gałgankowa laleczka"
Ta laleczka gałgankowa
Wciąż się Jagnie gdzieści chowa.
To w popielnik wejdzie cicho,
Jakie ją tam niesie licho?
To z kogutkiem tym z odpustu,
Gwarzy cicho w kupie chrustu.
T o nie wiedzieć znów którędy
Wsunie się za misek rzędy.
To za niecek wejdzie troje...
- sza... nie mówcie, że tu stoję.
To się w mysią norę schowa,
Tylko jej się bieli głowa...
I tak ciągle...
Od poranku
Szukaj lalki bez ustanku.
"Szyła baba worek"
Szyła baba worek
W poniedziałek, wtorek.
W środę spruła żywo,
Bo uszyła krzywo.
Widział stary Bartek
Jak znów szyła w czwartek
I znów pruła w piątek.
Bo zły był początek.
Zaczęła w sobotę
Od nowa robotę.....
A w niedzielę całą spała,
Bo się wielce spracowała!
Prymos R.
"Nasza mama jest poetką"
Nasza mama jest poetką,
nasza mama pisze wiersze
i dlatego z naszą mamą
życie w domu jest piękniejsze.
Gdy mama podlewa kwiaty
z konewki deszczykiem wody
mówi: "Pod tym wodospadem
zakwitną w domu ogrody..."
Słońce jest dla mamy jabłkiem,
księżyc błyszczy jak rogalik,
wiatr wesoło gra na skrzypcach
a tęcza to barwny szalik.
Nawet kiedy na półmisku
przynosi pyzy gotowe,
śmieje się: "Na obiad będą
dziś - piłeczki pingpongowe..."
Dobrze mieć mamę - poetkę!
Bo umiemy tak jak ona
jeden kwiat zamienić w ogród,
a odkurzacz w trąbę słonia.
Przeczek W.
"Pani Jesień"
Pasterze na ścierniskach
rozpalili ogniska.
Wietrzysko liście czesze.
To przyszła pani jesień.
Ile wszędzie kolorów
od barw aż oczy bolą!
Wietrzysko liście niesie.
Już przyszła pani Jesień.
Przemyska Anna
"W grzybowym lesie"
Już jesienne słonko świeci,
babie lato w lesie,
a do lasu idą dzieci,
każde koszyk niesie.
W górze niebo jak aksamit,
między pniami światło,
mięciutkimi tkane mchami
leśne prześcieradło.
Co żółtego tam umyka
na tym zboczu z górki?
Ach, to w żółtych berecikach
rozbiegły się kurki!
Odchyl jodło, swe gałązki
i nie kłuj mnie w ręce -
widzę, chowasz aż dwie gąski,
a może i więcej?
ChodĄ maślaczku, do koszyka,
nie uciekaj w trawę -
muszę szukać borowika
nie czas na zabawę.
PrzewoĄniak Marcin
"Bieg przez płotki"
Bieg przez płotki?
Ja nie bronię,
ale tylko na stadionie.
Jest to konkurencja śliczna,
lecz sportowa, nie uliczna.
Te barierki na ulicy
bezpieczeństwa to strażnicy!
"Drogowskazy"
Podróżnikom setki razy
pomagały drogowskazy.
Wytyczały, wskazywały,
prowadziły przez świat cały.
Służą wszystkim, więc pamiętaj:
Nie niszcz ich i nie przekręcaj.
Jeśli jedziesz dokądś drogą,
tobie chętnie też pomogą.
"Znaki drogowe"
Stoją znaki. Znak za znakiem.
I zadanie mają takie,
żeby ostrzec i zakazać
lub kierunek dobry wskazać.
Muszą czyste być, dlatego
nie oszpecaj ich, kolego!
Nie bazgrajcie po nich niczym.
One nam ratują życie!
Przyłubscy E.F.
"Nie noszę do szkoły"
Nie noszę do szkoły
ogórka, sznurka,
wiatru w kieszeni,
w piórniku kamieni,
okularów babci...
Dlaczego? Nie wiecie?
Bo by zapomniała moja główka
- zwykłego ołówka!
Przymus Ryszard
"Jeszcze troszeczkę lata..."
Jeszcze troszeczkę lata
i już - troszeczkę jesieni.
Jeszcze zielenią się liście,
lecz kilka już się czerwieni...
Pożegnaliśmy bociany
i w lesie jest coraz ciszej.
Tylko leszczyna szeleści,
bo do niej rudy gość przyszedł....
Dojrzały sady i pola
w skibach zoranej ziemi.
Jeszcze troszeczkę lata
na powitanie jesieni.
"Teatrzyk cieni"
Jesień. Długie wieczory,
a taki krótki dzień!
Lecz nudzić się nie można,
jeśli jest z nami - cień...
Trzeba tylko z papieru
wyciąć różne postacie,
potem lampkę zaświecić
i już - teatrzyk macie!
W tym dziwnym teatrzyku
grają aktorzy - cienie...
Chodzą, tańczą, śpiewają
na ścianie jak na scenie.
"Wielkanoc"
(...)Na stole pisanki
tęczą malowane.
Wśród zieleni trawy -
cukrowy baranek.
Bazie w wazoniku,
cista i wędliny.
Wielkanoc - i wielkie
spotkanie rodziny.