Samozwaniec Magdalena "Małpi pomysł" Sekulski Henryk "Miasto śpi" Skarżyńska Ewa "Dlaczego kochamy Babcię" "Koleżanki - dokuczanki" "Wszyscy mnie lubią" "Znów urosłem" Stadtmüller Ewa "Bałwanek" Staff Leopold "Śnieżyca" Stawecki Zbigniew "Nasze polskie A B C" Strzałkowska Małgorzata "Chrząszcz" "Wiosna" Suchorzewska Irena "Kiedy babcia była mała" "Mam trzy latka" "W marcu" Sudoł Barbara "Chora myszka" |
Szczepulska Zofia "Kaprysy pogody" Szczepulska Zofia "Kaprysy pogody" Szelburg - Zarembina Ewa "Co robi golasek rano" "Kasztany" "Mrówki" "Szara godzina" "Szczeniątka" "Wiosna idzie" "Z górki na pazurki" Szpalski Karol "Dyżurny Ptyś" (fragment) Szuchowa Stefania "Kotek się uczy" "Morskie muszelki" "Odloty" "Słyszysz, myszko?" "Z ekologią za pan brat" Szymański Edward "Mróz" "Śnieg" Szyszko Małgorzata "Odkurzacz" |
Samozwaniec Magdalena
"Małpi pomysł"
Przez dżunglę biegł raz żywo
lew ze wspaniałą grzywą,
wtem małpa na drzewie zagradza mu drogę.
"Psiakrew!"
Zaklął brzydko lew,
"Cóż to przejść nie mogę?"
"Każde zwierzę z grzywą płaci tutaj grzywnę" -
rzekła małpa. - "Pięć złotych, ceny u nas sztywne.
Zaś żyrafy, bawoły i bawole krowy
płacą tu kopytkowe - dwa złote od głowy!"
Sekulski Henryk
"Miasto śpi"
Wokoło noc i niebo śpi.
Jak latarenki w górze gwiazdy.
Czerwoną lampą błyska dźwig
wysoko ponad miastem.
Mrok się ociera o szkło szyb
i kołysanki oknu nuci,
zasnęły cienkie nitki szyn
i śpiew tramwajów ucichł.
Oczy się mrużą, minął dzień...
Przed nocą droga długa
noc ją w ciemności musi przejść,
więc tyle gwiazd jej mruga.
Skarżyńska Ewa
"Dlaczego kochamy Babcię"
Czy wiecie za co kochamy babcie?
Bo często przyjeżdża do nas,
Bo przynosi nam pestki z dyni...
Bo bierze nas na kolana...
Albo na ptysie...
I nigdy nie dręczy nas pytaniami:
- dlaczego bazgrzemy w zeszycie,
- dlaczego drzemy spodnie,
- dlaczego jesteśmy tacy nieznośni albo zanadto spokojni,
- dlaczego gubimy guziki, piórniki oraz czapki,
- dlaczego nie jemy szpinaku,
- dlaczego psujemy zabawki?
Babcia nie pyta nas o to.
I za to, że taka jest właśnie,
uśmiechamy się do niej
Najweselej, najjaśniej.
"Koleżanki - dokuczanki"
Są na świecie różne anki.
Pianki, wianki i baranki.
Ale ja o innych ankach:
KOLEŻANKACH - DOKUCZANKACH.
Jeśli ktoś je także zna,
pewnie cierpi tak jak ja.
Chude nogi, długi nos,
rude włosy, cienki głos
to już powód i przyczyna,
aby się na ciebie zżymać.
Gdy nos krótki - także źle!
Wtedy również
śmieją się,
przedrzeźniają bez litości,
aż zobaczą, że już dość ci.
Wtedy słyszysz chichot zły:
- Hi-hi-hi!
KOLEŻANKI - DOKUCZANKI
posłuchajcie,
co wam powiem:
Bardzo łatwo "rżeć" ze śmiechu,
skoro ma się "sieczkę" w głowie...
"Wszyscy mnie lubią"
Wszyscy mnie lubią!
To rzecz wspaniała.
Chyba się jednak
dobrze starałam.
Chciałam,
by lubić zaczął mnie ktoś,
więc byłam miła,
mówiłam wciąż:
proszę, przepraszam,
bardzo dziękuję
i uśmiechałam się,
i w ogóle.
Teraz mnie lubią
wszyscy,
więc w górę
skaczę z radości - do samych chmurek.
"Znów urosłem"
Mój tornister
już nie taki całkiem nowy.
Tarcza
także na rękawie trochę zbladła.
I pomyśleć,
że rok temu - tak niedawno -
uczyliśmy się literek abecadła...
Szkoła wzywa nas
na lekcje
dźwięcznym dzwonkiem.
O wakacje,
o przygody pyta nas.
I otwiera swoją bramę
tak jak serce.
I zaprasza do znajomych, jasnych klas!
Stadtmüller Ewa
"Bałwanek"
Wymyślił zajączek:
ulepię bałwanka!
Zabrał się do pracy
od samego ranka.
Najpierw małą kulkę
toczył po polanie.
Zaraz w środku lasu
śliczny bałwan stanie.
Szybko rośnie druga
kuleczka śniegowa.
O, już jest gotowa
bałwankowa głowa.
Przyniosła wiewiórka
orzeszki laskowe.
Będą z tych orzeszków
oczka bałwankowe.
Na nos dał zajączek
swe własne śniadanie,
chociaż, prawdę mówiąc,
miał ochotę na nie.
Znalazł kawał kory
na nakrycie głowy
i otrzepał łapki:
- bałwanek gotowy!
Staff Leopold
"Śnieżyca"
Śnieg się sypie włochaty
sypie, sypie biały.
I rozściela srebrne płaty.
Śnieg się sypie, śnieg kosmaty
z nieba szarej powały.
Łabędzimi pokrył szaty
zasp bujną lawiną -
- pola, drogi, drzewa, chaty,
krzywe płoty, grzęd rabaty -
- puszystą pierzyną.
Kożuch siwy przebogaty
widziała niska strzecha.
I z komina dymi w światy
niby kłakiem mądrej waty
w wiatr, co dmie jak z miecha.
Stawecki Zbigniew
"Nasze polskie A B C"
Już w przedszkolu dzieci wiedzą,
co to Wisła, co to Bałtyk.
Że na Śląsku leży węgiel,
a znów góry, to są Tatry.
Taki polski elementarz,
raz zobaczysz i pamiętasz.
Nasze polskie A B C ,
każde dziecko o nim wie.
Wchodzi w głowę, wchodzi w serce
jak literka po literce.
Coraz lepiej czytasz je
nasze polskie A B C.
Kiedy będę taki duży,
jak na przykład są rodzice,
z książek, z kina i z podróży
poznam kraju okolice.
Jak zakładka - Wisły wstążka,
no a Polska jest jak książka.
Nasze polskie A B C ,
każde dziecko o nim wie.
Wchodzi w głowę, wchodzi w serce
jak literka po literce.
Coraz lepiej czytasz je
nasze polskie A B C.
Strzałkowska Małgorzata
"Chrząszcz"
Trzynastego w Szczebrzeszynie
chrząszcz się zaczął tarzać w trzcinie.
Wszczęli wrzask Szczebrzeszynianie:
- Cóż ma znaczyć to tarzanie?!
Wezwać trzeba by lekarza,
zamiast brzmieć ten chrząszcz się tarza!
Wszak Szczebrzeszyn z tego słynie,
że w nim zawsze chrząszcz BRZMI w trzcinie!
A chrząszcz odrzekł nie zmieszany:
- Przyszedł wreszcie czas na zmiany!
Drzewiej chrząszcze w trzcinie brzmiały,
teraz będą się tarzały.
"Wiosna"
- Czym pachnie wiosna?
- Ziemią...
- Czym jeszcze?
- Źdźbłem trawy, słońcem
i deszczem, pączkami liści,
mleczem,
i bzem,
czeremchą,
pogodnym dniem...
- Czym jeszcze pachnie dokoła,
gdy wiosna szaleje na świecie?
- Jeszcze wspomnieniem zimy
i już marzeniem o lecie...
Suchorzewska Irena
"Kiedy babcia była mała"
Dziś zamiast bajki o krasnoludkach
Opowiem jaka była babcia
Kiedy była malutka.
Miała krótką sukienkę w czerwone kropki,
Nosiła pończoszki a nie rajstopki.
Po drzewach łaziła tak jak ty umiesz,
Bawiła się w klasy a nie w gumę.
Skakała przez skakankę
Sto razy, 200, 300.
Pływała tak jak ryba
bo woda wtedy była czysta.
Jeździła na rowerze co się nazywał "damka"
a w zimie szalała na sankach.
Ale przede wszystkim jak babcia była mała
to się bez przerwy śmiała.
I jeszcze daję wam słowo
miała buzię gładką i różową.
"Mam trzy latka"
Mam 3 latka, 3 i pół
brodą sięgam ponad stół.
Do przedszkola chodzę z workiem
i mam znaczek z muchomorkiem.
Pantofelki ładnie zmieniam,
myję ręce do jedzenia.
Zjadam wszystko z talerzyka,
tańczę, kiedy gra muzyka.
Umiem wierszyk o koteczku,
o tchórzliwym koziołeczku,
i o piesku co był w polu,
nauczyłam się w przedszkolu.
"W marcu"
Raz śnieg pada,
a raz deszczyk.
Na jeziorze
lód już trzeszczy.
Błękit nieba
lśni w kałuży,
bałwan w słońcu
oczy mruży.
- Koniec zimy.
Przerwa.
Dzwonek.
- To nie dzwonek,
to skowronek!
Sudoł Barbara
"Chora myszka"
Kaszle, kicha myszka mała.
Chyba się rozchorowała.
Zmokła w drodze do przedszkola,
bo nie wzięła parasola.
Chomik zajrzał przez okienko:
- Oj, wyglądasz źle, panienko!
Jesteś, myszko, bardzo chora.
Przyprowadzę ci doktora.
Doktor Lis zapisał leki.
Chomik przyniósł je z apteki
i dokładnie co godzinę
dawał myszce aspirynę.
Myszka szybko wyzdrowiała,
bo opiekę dobrą miała.
I wie już, co warto wiedzieć:
- Przyjaciela poznasz w biedzie!
Szayerowa Halina
"Ile waży wróbelek"
Ile waży wróbelek?
Bardzo niewiele.
Jeśli ma brzuszek pełeny,
Waży tyle,
ile
szary kłębek wełny.
A jeżeli jest głodny,
waga ani drgnie pod nim,
ani się poruszy -
choćby się wróbel
nastroszył,
napuszył!...
"Muchomor"
Dziś muchomor nie w humorze:
- Czym się martwisz muchomorze?
- Wiatr mi zerwał plamkę białą,
nie wiem ile mi zostało?
Dziś muchomor jest w humorze:
- Czym się cieszysz muchomorze?
- Wiatr mi oddał plamkę białą,
policz czy ich nie za mało!
"Przebiśnieg"
Za śniegowej chmury
słońce ledwie błyśnie
a już się spod śniegu
przebija przebiśnieg.
Wychyla się główka
w śniegu sztywnej kryzie...
Byle na powietrze!...
Byle słonka bliżej!...
Rozgniewał się marzec
sypnął gęsto śniegu...
- Nie czas jeszcze wiosnę
witać przebiśniegu!
Lecz przebiśnieg - kwiatek
drobny, niepozorny,
przebił się na przekór.
Mały ... a zadziorny.
Ponad kryzą śniegu
białym kwiatem błysnął...
- Czas już, panie Marcu,
bo wiosna już blisko!
"Rachunki na wesoło"
1, 2, ..., 9, 10
wszystko można, co się zdarzy,
porachować, zmierzyć, zważyć.
Ile wody mieści morze?
Ile nasion w pomidorze?
Ile góra ma kamieni?
Ile drzwi jest w naszej sieni?
Ile kotów w kamienicy?
Ile latarń na ulicy? ...
1, 2, ..., 9, 10
wszystko można, co się zdarzy,
porachować, zmierzyć, zważyć.
Ile łapek ma kurczatko?
Ile oczek ma myszątko?
Ile kątów w pokoiku?
Ile jabłek w tym koszyku?
Ile palców rączka ma?
Ile nóżka palców ma?
Ile w parku jest ławeczek?
Ile nóżek ma stołeczek?
Ile szklanek jest w tuzinie?
Ile nóg ma świerszcz w kominie?
Szczepulska Zofia
"Kaprysy pogody"
Lato piekło nas na rożnie
aż syk potu było słychać,
każdy psioczył na tropiki
i nie było czym oddychać.
No to przyszła wczesna zima,
mrozom już nie było miary;
skok z tropików do Arktyki,
zamarzały kłęby pary.
Mało tego, śnieżna wiedźma,
wyruszyła w biały pochód,
rano człowiek już nie wiedział,
w którj zaspie ma samochód.
Nie ma rady, trzeba chwalić,
że pogódka jest milutka,
może wreszcie złość jej minie,
wpuści wiosnę do ogródka.
Szelburg - Zarembina Ewa
"Co robi golasek rano"
Kąpu - kąpu mój golasku w wanience
umyj buzię, umyj łepek i ręce.
Szuru - szuru mój golasku
ręcznikiem
zaraz będziesz czyściuteńkim
chłopczykiem.
Łapu - capu mój golasku koszulę,
teraz ciebie pocałuję i przytulę.
Tupu - tupu mój golasku
przed siebie,
poprowadzę na spacerek ja ciebie.
"Kasztany"
Weź brązowe paltko
synku kochany.
Pójdziemy do parku
zbierać kasztany.
Leżą tam jak małe,
zielone jeże.
Kto z nas, synku, prędzej
i więcej zbierze?
Czyje będą ciemne,
a czyje w łatki,
czy twoje syneczku,
czy twojej matki?
I co z nich zrobimy :
krówki czy konie?
I kto przy tym bardziej
poplami dłonie?
Kto je potem czyściej
w domu umyje?
Kto je komu pierwszy
rzuci na szyję?
"Mrówki"
Przepyszne w zamku komnaty,
zasobne spiżarnie.
Nikt tych skarbów nie przeliczy,
okiem nie ogarnie!
Drobny mrówczy ludek
swojej mrówczej pracy
nigdy nie żałował.
W gaiku nad dróżką
dzień po dniu pracował.
Aż zbudował to zamczysko,
rodzinne mrowisko.
A ty patrzysz
i podziwiasz
w tym mrowisku
wszystko!
"Szara godzina"
Szare niebo za oknem.
Szare drzewa w sadzie.
Szary deszcz się na wszystkim
szarą mgiełką kładzie.
Szary piesek pod piecem
krótką pali fajkę
i szaremu kotkowi
prawi długą bajkę
o małej, szarej myszce,
która siedzi w norze
i wcale w ten dzień słotny
na dwór wyjść nie może.
"Szczeniątka"
Bez liku jest szczeniątek w koszyku.
Jedno - podobne do matki.
Drugie - w białe łatki.
Trzecie - czarne jak wronka.
Czwarte - bez ogonka.
Podpalanych dwoje.
A ostatnie najładniejsze!
(bo to będzie moje!!!)
"Wiosna idzie"
Przyleciały skowroneczki
z radosną nowiną,
zaśpiewały, zawołały
ponad oziminą:
- Idzie wiosna! Wiosna idzie!
Śniegi w polu giną!
Przyleciały bocianiska
w bielutkich kapotach,
klekotały, ogłaszały
na wysokich płotach:
- Wiosna! Wiosna idzie!
Po łąkowych błotach!
Przyleciały jaskółeczki
kołem kołujące,
figlowały, świergotały
radośnie krzyczące:
- Idzie wiosna! Wiosna idzie!
Prowadzi ją słońce!
"Z górki na pazurki"
Oj, na niebo wyszły chmurki!
Z górki, dzieci, na pazurki,
bo nuż deszczyk ten majowy
kapu - kapu - kap, na głowy?
Z górki, z górki na pazurki!
No, kto prędzej?
My czy chmurki?
Szpalski Karol/Załucki Marian
"Dyżurny Ptyś" (fragment)
Czy wiecie, dzieci, kto to Ptyś?
Ptyś dyżury ma od dziś.
Kto odpowiada dziś za klasę?
Alojzy Ptyś.
Kto zajęć ma dziś całą masę?
Alojzy Ptyś.
Kto ma uważać, oczywista,
żeby tablica była czysta,
żeby przewietrzyć klasę szkolną,
nie robić tego, co nie wolno?...
A Ptyś jak Ptyś, nie mrugnie ani
i w ławce bawi się znaczkami...
We wtorek krzyknął:
- Cóż to za kram!
Ja was nauczę!
Ja wam dam!
Tylko... dziś mało czasu mam!
A w piątek znów narobił szumu:
- Wreszcie nauczę was rozumu -
od następnego już tygodnia,
porządek w klasie będzie co dnia!
I rzeczywiście...
Bez przechwałek
zaraz w następny poniedziałek
wszystko się w klasie odmieniło...
Porządek był,
że spojrzeć miło:
czysta tablica,
świeża kreda,
podlany fiołek
i rezeda...
Nie znajdziesz w klasie nic brudnego,
sprzątnięte śmieci,
starty pył...
Czy domyślacie się dlaczego?
BO INNY DYŻURNY JUŻ BYŁ!
Szuchowa Stefania
"Kotek się uczy"
Dość już figlów. Nasz kocina
pierwszą klasę dziś zaczyna.
Ogon? Ogon jeden mam,
policzyłem sobie sam!
Nosek - jeden. Łapką czuję.
Teraz uszy porachuję.
Dwa mam uszka! Myję dwa,
więc odpowiedź nie jest zła.
Przytulę się do kanapki,
będę teraz liczyć łapki
jedna,
druga,
trzecia,
czwarta...
Ta odpowiedź piątki warta!
Dość już mam tych kocich psot.
Jestem uczeń, a nie kot!
"Morskie muszelki"
Ile wody! Ile piasku!
Mruży oczy Jaś od blasku.
Tu muszelka... Tam muszelka...
Będzie z tego radość wielka.
Ta muszelka jest różowa...
Inną niesie fala nowa.
Koło bosych nóżek rzuci
i do morza szumiąc wróci...
"Odloty"
- Ptaszki, ptaki wędrowniki! Gdzie lecicie?
- Do Afryki!
Lecimy całą gromadą
dalej, niż pociągi jadą!
Będziemy machać skrzydłami
nad górami, okrętami...
I jaskółki, muchołówki,
skowronki, kretogłówki,
dudki, kukułki i jerzyki
poleciały do Afryki.
"Słyszysz, myszko?"
Nocka cicha...
Strzeż się, strzeż...
Myszko... co tam czyha?
Wiesz?
Bladym światłem
świeci nów.
Wyszła, jak co noc na łów.
Oczy takie ma jak kot
i cichutki, miękki lot.
Uszy, chociaż skryte w puch,
każdy nasz posłyszą ruch!
Słyszysz myszko dziwny krzyk:
"Uhu, hu..." Do jamki myk!
Niech się każda myszka schowa
bo na łowy wyruszyła...sowa!
"Z ekologią za pan brat"
Ekologia to ważna sprawa,
nie igraszka nie zabawa.
Czysta woda, bujna zieleń,
jest wokół nas tego niewiele.
Drzewa są z lasu wycinane,
do rzek ścieki wylewane.
Na trawniku pełno śmieci,
Ekoludek wzywa dzieci,
by papierki wyzbierały,
do śmietnika powrzucały.
Kominy trujące dymy wydychają,
bo ich właściciele filtrów nie zakładają.
Nad miastem tworzy się smog,
co pożera ludzkie zdrowie.
Po co komu kwaśne deszcze,
albo dziura ozonowa.
Czy toksyny nas zabiją?!
Gdzie się człowiek przed tym schowa?
Każdy mądry ci odpowie,
że jak w garść się nie weźmiemy,
to wnet wszyscy wyginiemy.
W naszych szkołach już od lat
ekologia to jest fakt.
Szymański Edward
"Mróz"
Chodził malarz od chaty do chaty
wszystkie szyby malował w kwiaty.
Wszystkie okna malował srebrzyście
w małe gwiazdki i w palmowe liście.
A choć każdy z malarzem się spotkał
nikt go nie chciał zaprosić do środka.
Nikt go nie chciał zaprosić do chaty -
nikt za pracę nie dał mu zapłaty...
"Śnieg"
Płatki bielutki, białe
spadają z nieba, krążą,
wioski i miasta całe
w srebrzystym puchu krążą.
Tańczą nad nimi w górze
coraz ich więcej, więcej...
Gdy na nie patrzeć dłużej,
to aż się w oczach kręci!
Lecą leciutkie płatki
aby otulić ziemię,
gdzie zioła śpią i kwiaty
i przyszłe zboże drzemie...
Gdy śnieg, co ziemię skryje
w cieple się stopi; wiosną
kwiaty znów odżyją
i zboża znów wyrosną.
Szyszko Małgorzata
"Odkurzacz"
Trochę mam ze słonia,
trochę z węża boa,
biegam po podłodze,
aż turkoczą koła.
Buczę, kicham, dyszę,
syczę, prycham, sapię,
czasem guzik znajdę,
czasem papier złapię.
Ach, jak mnie się boją
kurz i pajęczyna,
kiedy wszystko łykam
z najgroźniejszą miną.