Załucki Marian
"Dyżurny Ptyś"
Zdzitowiecka Hanna
"Bałwan ze śniegu"
"Bursztyny"
"Jeż"
"Od wiosny do wiosny"
Zechenter W.
"Rozmowa z bocianem"
Zechenter - Spławińska E.
"Cztery kółka"
Zielińska Hanna
"Indyk"

Załucki Marian/Szpalski Karol   Wracasz na górę strony
 "Dyżurny Ptyś" (fragment)
 Czy wiecie, dzieci, kto to Ptyś?
 Ptyś dyżury ma od dziś.
 Kto odpowiada dziś za klasę?
 Alojzy Ptyś.
 Kto zajęć ma dziś całą masę?
 Alojzy Ptyś.
 Kto ma uważać, oczywista,
 żeby tablica była czysta,
 żeby przewietrzyć klasę szkolną,
 nie robić tego, co nie wolno?...

 A Ptyś jak Ptyś, nie mrugnie ani
 i w ławce bawi się znaczkami...

 We wtorek krzyknął:
 - Cóż to za kram!
 Ja was nauczę!
 Ja wam dam!
 Tylko... dziś mało czasu mam!

 A w piątek znów narobił szumu:
 - Wreszcie nauczę was rozumu -
 od następnego już tygodnia,
 porządek w klasie będzie co dnia!
 I rzeczywiście...
 Bez przechwałek
 zaraz w następny poniedziałek
 wszystko się w klasie odmieniło...
 Porządek był,
 że spojrzeć miło:
 czysta tablica,
 świeża kreda,
 podlany fiołek
 i rezeda...
 Nie znajdziesz w klasie nic brudnego,
 sprzątnięte śmieci,
 starty pył...
 Czy domyślacie się dlaczego?
 BO INNY DYŻURNY JUŻ BYŁ!

Zdzitowiecka Hanna   Wracasz na górę strony
 "Bałwan ze śniegu"
 Najpierw Jacek z Maciusiem
 długo mnie ścieżką toczył,
 potem wsadził nos z marchwi
 i z dwóch wegielków oczy.
 Na głowę włożył koszyk,
 usta zrobił z buraka,
 a w końcu nazwał mnie brzydko...
 A wiecie jak?...
 Pokraka!

"Bursztyny"
 Szumiała sosenka, szumiała żałośnie,
 że w ubogim piasku ponad morzem rośnie.
 Żałośnie szumiała, łzy żywiczne lała,
 gdy padły na piasek fala je zabrała...
 Zabrała je fala na głębie dalekie.
 Leżały tam lata, leżały tam wieki.
 Wicher zwalił sosnę, fale ją zabrały,
 tylko te żywiczne łezki pozostały.
 Wyniosą je fale, wyrzucą z głębiny.
 Pozbierają ludzie złociste bursztyny.
 I kto wspomni jak to przed wiekami
 płakała sosenka żywicznymi łzami.

"Jeż"
 Krótkie nóżki, długi ryjek,
 ostre kolce ciało kryją.
 Ach, cóż to za groźny zwierz?
 To jest jeż, malutki jeż.
 Węszy noskiem w lewo, w prawo,
 to pod listkiem, to pod trawą,
 gdzie się kryje dobry łup.
 Drepcze mały jeż - tup, tup.
 Drepcze poprzez lasu gąszcze,
 łapie myszy, węże, chrząszcze...
 Gdy zimowe przyjdą dni,
 zagrzebany w liściach śpi.

 "Od wiosny do wiosny"
 Na niebie jaśnieje słońce,
 dni płyną, płyną miesiące...
 Z lodu uwalnia się rzeka
 i ze snu budzą się drzewa,
 ptaki wracają z daleka,
 będą wić gniazda i śpiewać.
 Sady zabielą się kwieciem...
 To wiosna! Wiosna na świecie!

 Na niebie jaśnieje słońce,
 dni płyną, płyną miesiące...
 Dni coraz dłuższe, gorętsze
 pod lipą ciche pszczół brzęki,
 woń siana płynie powietrzem,
 z pól żniwne słychać piosenki,
 zakwitły malwy przed chatą...
 Lato na świecie! Już lato!

 Na niebie jaśnieje słońce,
 dni płyną, płyną miesiące...
 W sadzie już jabłko dojrzewa
 niebem sznur ptaków mknie długi.
 Liście się złocą na drzewach
 idą jesienne szarugi
 wiatr nagle drzewa gnie w lesie...
 Jesień na świecie! Już jesień!

 Na niebie jaśnieje słońce,
 dni płyną, płyną miesiące...
 Długie i ciemne są noce
 śniegową włożył świerk czapę
 śnieg w słońcu tęczą migoce
 i sople lśnią pod okapem,
 rzekę pod lodem mróz trzyma...
 Zima na świecie! Już zima!

 Na niebie jaśnieje słońce,
 dni płyną, płyną miesiące...
 Ze snu się budzi leszczyna
 i nową wiosnę zaczyna!

Zechenter W.   Wracasz na górę strony
"Rozmowa z bocianem"
 - Dzień dobry, panie bocianie!
 - Kle, kle!
 - Czy smaczne było śniadanie?
 - Kle, kle!
 - Co jadł pan na drugie danie?
 - Kle, kle!
 - Jak długo pan tu zostanie?
 - Kle, kle!
 - Bywaj zdrów, panie bocianie!
 - Kle, kle!

Zechenter - Spławińska E.   Wracasz na górę strony
"Cztery kółka"
 Cztery kółka kręcą się,
 Jechać autem każdy chce.
 Możesz zwiedzić cały świat,
 Kiedy cztery kółka masz.

 A bez kółek - świetna myśl,
 Na piechotę możesz iść,
 Na wysokie szczyty Tatr,
 Tam, gdzie wieje halny wiatr.

Zielińska Hanna   Wracasz na górę strony
"Indyk"
 "Indyk myślał o niedzieli..."
 I nic dziwnego!
 Bo w niedzielę -
 odpoczynek
 na całego!
 Można się wyspać solidnie,
 patrzeć w ekran aż zbrzydnie,
 można podrażnić się z kotem,
 łazić tam i z powrotem,
 zjeść jakieś dobre ciastko,
 patrzeć przez okno na miasto,
 na szybie złapać muchę,
 podrapać się za uchem...
 A gdyby tak troszkę do lasu?
 No, na to nie starczy mi czasu!